Prawa autorskie

Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.

ZDJĘCIA

Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.

Obserwatorzy

piątek, 12 sierpnia 2011

I znów nie najlepiej...

Dziś dzień kolejnej kontroli lekarskiej.Jak w ubiegłym tygodniu było dobrze ,tak dziś znów ostre pogorszenie,bardzo złe wyniki krwi i wątrobowe.
I znów plik recept i znów nowe lekarstwa,bo poprzednie nie skutkowały.Chyba królikiem doświadczalnym jestem.Ale w zasadzie tak przewidywałam,że nie najlepiej bedzie,bo od paru dni strasznie zawracała mi sie głowa i mimo leków było mi ciągle niedobrze,a rano wstawałam z potężnym bólem głowy.A wieczorem miałam stan podgorączkowy ,co u mnie nic dobrego nie wróży,bo niezwykle rzadko mam gorączkę.
Zakażony port nie chce się absolutnie wygoić,cały czas podchodzi ropą.Dopiero teraz zrobili mi wymaz i okazało się ,że niestety mam bakterię odporną na wszystkie antybiotyki,jedynie może być leczony starym dobrym Biseptolem.A tyle kasy wywaliłam na różne antybiotyki i tylko żołądek wyjałowiłam i grzybicy mimo środków osłonowych się nabawiłam.Już mnie krew na to wszystko zalewa.
Kazali mi szukać dawców ,bo może się okazać,że trzeba będzie podawać krew,bo coś tam spada a co innego rośnie.Ja nie lekarz ,i pamięć coś nie najlepsza to nie wiem ,chodzi coś o leukocyty i białe ciałka krwi i jakieś CRP o ile dobrze zapamiętałam,jest za wysokie dochodzi do 200 ale dla mnie to czarna magia.Nawet nie chcę wiedzieć.Rano przyjdzie pielęgniarka pobrać krew,jak nadal będzie się utrzymywać to wcześniej do szpitala trzeba będzie iść.Ale to chyba przez ten "zapalony" port.Czuję się po nowych lekach nieco lepiej ,przynajmniej stanu podgorączkowego nie mam.
Dobrze chociaż że mam jakieś zajęcie i wiklinę plotę,bo chyba zaczęłabym przemyśliwać,a tak to nie mam na to czasu.
Znajoma która lawendowy komplet sobie zamówiła,dziś zwróciła prostokątne pudełko,bo się jej "odwidziało",przestało jej eis podobać.Ale kasy nie zwróciłam,bo już wydałam,dostała za niego filiżankę jaką miałam w zapasie.
A w domu zaczynają odżywać kwiaty,co za dobry znak uważam,bo jak zaczęłam chorować niemal wszystko ,mimo pielęgnacji "pozdychało".Zaszczepiłam sobie gałązkę mirtu znalezioną koło kościoła po weselu i tak nieprawdopodobnie szybko się przyjął i rośnie,że wprost nie do wiary.Moje piękne storczyki z których tak dumna byłam a prawie wszystkie padły,zaczynają wracać powoli do życia.Jeden tylko,taki co dostałam na 50 urodziny  nie chorował,Pięknie za to kwitnie.

No i mnie nie zostaje nic innego jak być twardą i upartą jak ten storczyk.

3 komentarze:

Anja pisze...

Gdzie kwitnie kwiat - musi być wiosna,
a gdzie jest wiosna -wszystko wkrótce zakwitnie.
Fredrich Rückert

Bądź silna i uparcie wierz w lepsze jutro, lepszy następny tydzień, miesiąc, rok.

Zofia pisze...

Piękny storczyk,
podoba mi się ostatnie zdanie, i tak trzymać. A jak odżywają kwiaty to dobry znak.

Anonimowy pisze...

Kundziu57
Jesteś wspaniałą osobą i tworzysz piękne rzeczy:)
Ty już jesteś jak ten piękny storczyk.Przeszłaś tak wiele, powtarzaj sobie że to już z górki.
Życzę Tobie i Twoim bliskim Ogromne Ilości Bożej Miłości
Beata

LinkWithin