Prawa autorskie

Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.

ZDJĘCIA

Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.

Obserwatorzy

czwartek, 29 grudnia 2011

Święta i po świętach

Święta ,święta i po świętach.
A ja całe święta spędziłam w łóżku albo w ubikacji.Niestety jeszcze przed kolacją wigilijna dopadła mnie jelitówka i nadal nie chce ustąpić.Organizm osłabiony chemia w dwójnasób przechodzi chorobę .nic prawie nie mogę jeść,suchary ,ryz i warzywa gotowane na parze.Dziś dopiero ma przyjść lekarz z wizyta domową,bo u nas jakas okropna epidemia tej choroby panuje,lekarze nie nadążają z wizytami.
A świeta w gruncie rzeczy były wspaniałe ,w domu jakas taka szczególnie świąteczna atmosfera panowała jakiej od lat nie bylo.Może dlatego ,że pierwszy raz od wielu lat ,mimo choroby całe święta spędziłam w domu z rodzina,zawsze byłam albo w pracy albo przed praca i wszystko tak na szybcika.Znacznie mniej w tym roku się przygotowywało i i tak wszystkiego było w sam raz.
Było wspólne ubieranie choinki,robienie stroików i nikt nigdzie sie nie spieszył.Jak żadnego roku dostałam sporo kartek świątecznych od przyjaciół z różnych forów internetowych,sama też trochę wysłałam,własnoręcznie robionych.,Trochę zdjęć mogę pokazać ,są i stroiki




i wykończone wiklinowe choineczki


Wspólne przygotowania do świąt
 i ubieranie choinki



Pies oczywiście asystował przy tłuczeniu orzechów ,bo czekał tylko az vos dla niego spadnie,uwielbia orzechy.
a choinka ubrana była starymi ,dawne czasy pamiętającymi bankami,i własnoręcznie robionymi ozdobami i ozdobami ,i ozdobami które dostałam od forumowych koleżanek,pięknymi bańkami słomianymi aniołkami i innymi ozdóbkami





a to komoda na której prawie wszystkie karteczki ustawione


Teraz trzeba czekać na Nowy rok,oby był lepszy od tego co się kończy i tego wszystkim odwiedzającym  mój kącik życzę.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Plany a życie

Plany sobie a  życie sobie.
Miało już nie być kartek,ale okazało się ,że brakło.I trzeba było dorobić,a to dla wychowawczyni bo się jej takie podobały i chciałaby dostać,a to dla tego czy tamtego profesora.Córka z koleżankami stały jak sępy nade mną i na tempo robiłam.Zrobiłam tez kartkę imieninową,narazie jej nie pokażę .Z tym największy problem miałam,jak tu robić kartkę dla mistrzyni??
A to końcówka świątecznych,choć się nie zarzekam ,bo jak koleżanka z Austrii we wtorek zjedzie ,pewnie znów coś będę musiała zrobić.  







A dziś trochę porządków przedświątecznych razem z córka porobiłam.Myślałam,że więcej zrobię ,ale okazuje się,ze słaba jestem jak niemowlę.I w gruncie rzeczy robiła córa.Poprałyśmy i wykrochmaliły serwetki.Poprzeglądały ozdoby świąteczne,część poszła do kosza.Przygotowałam sobie materiały na stroiki,w czwartek będę miała zieleninę to złożę do końca.Planowałam sobie zrobić wieńce z papierowej wikliny,ale ręce odmówiły posłuszeństwa,będą na drugi rok.Jeszcze przygotowałam kilka kartek do wysłania,tym razem "kupionych",bo nie wszyscy uznają takie robione.
I jakoś przeszedł ten dzień.

sobota, 17 grudnia 2011

Mam narazie dosyć......

Jeszcze jedna kartka do zrobienia i na amen zostawiam tą zabawę ,biorę zabawki i idę na swoje podwórko.
Dwa dni tak zbierałam i kompletowałam materiały do kartek,dziś z rana ,jak trochę posiedziałam na kompie,przygotowałam do obiadu,usiadłam do kartek.I nawet nie wiem ,kiedy ten czas zleciał.Mąż tylko zaglądał "czy jeszcze żyję?"Ale powiem szczerze,na ten rok to ja mam kartek dosyć.Musze odpocząć,bo by mi sie znudziło.
Jak przyszli wieczorem domownicy do kuchni na kolację,mój stół wyglądał tak 

Już niewiele do końca zostało i po kolacji skończyłam. 
I narazie koniec,jeszcze tylko po niedzieliu,jak mąż bedzie w pracy jakąś kartke na urodziny mu musze wymyślec.
A to plon dzisiejszego dnia.



















środa, 14 grudnia 2011

Totalny leń

Żeby mi się tak dziś coś chciało jak mi się nie chce.
Totalny leń mnie opanował,cały dzień  jak cień pelentałam się po domu,tam coś przestawiłam,tam gdzieś mimo chodem kurze starłam,papierki na kartki poprzeglądałam ,czekałam na wyniki biopsji,bo miały być dziś powtórkowe.Przed samą 19 zadzwoniła pielęgniarka z oddziału,że mogę spać spokojnie,bo tak wyniki biopsji piersi jak i guzków wątroby wykazały łagodne zmiany ,nie wymagające leczenia.Wierzę,że tomografia ,którą mam mieć 30 grudnia  tylko potwierdzi,że daliśmy złemu radę.To odprężenie wręcz mnie osłabiło,nawet tak naprawdę cieszyć sie jeszcze nie potrafię.
11 miesięcy leczenia,tyle nerwów,tyle bólu.Teraz nawet z tym się trzeba oswoić,wracać do normalności,choć ona już zawsze inna będzie jak dotąd.W połowie stycznia jeszcze czeka mnie ostateczna konsultacja w Klinice Onkologicznej w Krakowie.I dalsze leczenie podtrzymujące ,ale już tabletkowe,bez ciężkiej chemii.
Nic dziś nie zrobiłam,a tyle miałam zaplanowane,kartek miałam dorobić,ale tu na przeszkodzie stanął mi brak kleju.Sama z domu nie wychodzę,na to narazie jestem za słaba.
Przygotowałam sobie tylko materiały na kartki,to już tylko poskładać i posklejać.Jutro mam badania kontrolne po chemii,to mężulek będzie cały dzien w domu jako "woźnica" to między rannym pobieraniem krwi a popołudniową wizytą gdzieś mnie zawiezie i dokupię sobie brakujące artykuły.
Córa wzięła na kiermasz szkolny zrobione kartki,aniołki,gwiazdki,dzwonki wiklinowe i prawie wszystko poszło.Resztę w poniedziałek wystawi,domaga się większej ilości kartek.A mnie się za bardzo (przynajmniej dziś ,może jutro mi przejdzie ) robić nie chce.Jak nie miałam za bardzo z czego robić ,to kombinowałam,a teraz tyle mam materiału ,że trudno mi zdecydować co robić ,żeby czasem nie przedobrzyć.

wtorek, 13 grudnia 2011

Koniec chemii

Dziękuje wszystkim zaglądającym tu do mnie,dziękuje za tyle ciepłych słów za wsparcie.
Wychodzi na to,ze jak narazie jestem po ostatniej serii chemii,jak narazie i oby tak zostało.30 grudnia mam ostateczne badanie,tomografie,prześwietlenia,rezonans magnetyczny,badania krwi.Ma to pokazać,czy są jeszcze aktywne źródła nowotworu.Chciałabym ,bu okazało sie ,że udało sie powstrzymać rozwój,po prostu mocno w to wierzę.
Ostatnią chemię zniosłam wręcz tragicznie,dołożyło się do tego przeziębienie,mimo którego jednak podano m chemię.Wszystkie poprzednie przeżycia to nic w stosunku do końcówki.Dopiero dziś jako tako się czuję,ale nadal nie ustąpił bezwład palców,nie dam rady nawet skręcać rurek nie dam rady,po prostu siedzę,wypoczywam,śpię ile mogę i kiedy mogę.Jeszcze mam trochę kartek zrobić,ale mam wrażenie,że mózg mi wyparował,żadnej koncepcji nie mam i żadnego pociągu.Ale powoli będę dochodzić do siebie.
Ale tak całkiem bezczynnie to ja nie siedziałem,bo po prostu nie potrafię.Z pozostałości ukręconych rurek skręciłam trzy choineczki,jeszcze trzeba je wymalować ,ozdobić.Razem z córa składałyśmy i lepiłyśmy kusudamowe bańki .Jeszcze mam poskładane trochę kwiatuszków ale brakło kleju by dokończyć.



poniedziałek, 5 grudnia 2011

I znów karteczki

Jutro do szpitala,jak dobrze pójdzie to będzie to już ostatnia chemia,oby tak było.Nie wiem czemu,ale dziś jakoś boje się tego jutrzejszego dnia.
Cały dzień miałam zajęty i nie miałam przynajmniej czasu  o tym myśleć.Znów robiłam kartki ,tak niespodziewanie,nie miałam za wiele już materiału ale cos pokombinowałam ,i tak bardzo się podobały














LinkWithin