Prawa autorskie

Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.

ZDJĘCIA

Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.

Obserwatorzy

niedziela, 30 września 2012

Wiklinowo ciąg dalszy

Ostatnio tak na maxa wkręciłam się w wiklinę,musiałam rozruszać moje drętwiejące ręce a lepszej rechabilitacji jak to kręcenie nie ma .
I tak powstało sporo nowych rzeczy





Osłonki na doniczki

kosz i kolejne koszyczki na liściowe róże



A tu w jesiennym słonu suszą sie już wypełnione koszyczki i jeszcze dorobiony do kompletu z różami wazon
Czas teraz chyba zacząć myśleć o kartkach świątecznych ,bo czas szybko leci.

środa, 19 września 2012

Wyróżnienie

Chciałam serdecznie podziękować Anji za wyróżnienie.
Jest to niezwykle miłe i bardzo za to dziękuję.
Ale ja nie bawię w takie zabawy .Na blogi zaglądam sporadycznie i trudno byłoby mi wybrać jakiś szczególnie wyróżniający się ,wszystkie są w jakiś sposób wspaniałe.

sobota, 15 września 2012

Papierowo,wiklinowo

Dziś córa miała 18 koleżanki i poprosiła mnie o zrobienie dla niej prezentu ,miała to być kartka i koszyczek wiklinowy na różne drobiazgi. Z wiklinowym koszyczkiem nie miałam za wielkiego problemu ,choć nie lubię wyplatać prostokątnych pudełek ,zawsze jakieś takie niezbyt równe mi wychodzą.Ale wyszło coś takiego

Ale z kartką miałam problemy,jakoś nic specjalnego nie chciało mi przyjść do głowy,jakby mi się myślenie wyłączyło.W końcu zrobiłam taką,jakoś nie byłam z niej za bardzo zadowolona ale córka się zachwycała.



w tygodniu jednak jeszcze coś poplotłam z wikliny,nie wszystko jeszcze wykończone,brakło materiałów na wykończenia,wszystkie bejce i lakiery "wyszły". A to co pokończyłam wygląda tak



Jeszcze zrobiłam wózeczek dla koleżanki,ale on w stanie surowym,dopiero po narodzeniu dzieciaka bedzie malowany na odpowiedni kolor i przystrajany.Wózeczek robiła kierując się kursikiem jaki znalazłam kiedyś na czeskiej stronie ,też jeszcze nie do końca jestem z niego zadowolona.

To mój drugi wózeczek pierwszy taki trochę nieudany,ale i tak cały czas się uczę

Jeszcze trochę wianków nakręciłam i buta -osłonkę na doniczkę
i mini bucika na jako stojaczek dla komórki,ale on jeszcze będzie wymalowany.

Tak że mogę powiedzieć ,że tydzień miałam dosyć pracowity i udany,mino ,ze wcale dobrze sie nie czułam,ta ciągle zmieniająca się pogoda,raz gorąco i duszno ,to znów zimno i deszczowo,wcale dobrze na mój jeszcze słaby organizm nie wpływała.No cóż pomarudzić trochę można ale siedzieć smętnym i założonymi rękami to nie dla mnie.
Dziękuję wszystkim zaglądającym do mnie,dziękuję za komentarze,za słowa wsparcia i doping.









wtorek, 11 września 2012

Kolejne badania

Byłam dziś na badaniach.Tyle złego się mówi o służbie zdrowia,ale ja jakoś trafiam na samych dobrych lekarzy,na uprzejme pielęgniarki ,na niezwykle miłą obsługę.Na zlecenie lekarza szpitalnego badania były przeprowadzane w małej jakby klinice prywatnej współpracującej ze szpitalem.Znając niektóre przychodnie i słysząc co się o nich mówi ,nastawiłam się na długie oczekiwanie ,więc wzięłam ze sobą książkę do czytania,żeby trochę od robótek odetchnąć.Zarejestrowana byłam na 11 ,na zdjęcie Holtera i badania przepływów,przyszłam przed sama 11 ,bo na poślizg liczyłam,punkt 11 pielęgniarka wywołała mnie do gabinetu.
Badanie wyszło nadspodziewanie dobrze.Pani doktor stwierdziła,że mam tętnice zdrowsze niż dziś niejeden nastolatek.Miażdżyca na poziomie niższym niż 10%,co w tym wieku i po takim leczeniu jak przeszłam jest wręcz nieprawdopodobne.A to jest niesamowitym plusem dla zmęczonego serca,bo nie musi pokonywać wysiłku z przepływem krwi.Tak,że szybko i z sercem sobie poradzę.Wyniki Holtera który mi dziś zdjęli,nieco gorsze ale i tak lepsze od przewidywanych.Spokojny tryb życia,bez większych stresów,a nie minie pół roku i ustabilizuję serce.
Trochę na to moje serce ma wpływ wada wrodzona,niedomykanie się prawej zastawki,ale z wiekiem ,ta wady jakby malała.No i to jest prawda,co nas nie zabije ,to nas wzmocni.
Wróciłam zmęczona,tym bardziej ,że zafundowałam sobie ze szpitala powrót spacerkiem przez całe miasto,to prawie 4 km,i jak położyłam się po 15 ,tak co tylko wstałam.
Na szczęście nic mnie nie budziło(telefony wyłączone,za nie zapłacone rachunki),nawet pies nie zaszczekał,warował koło mojego łóżka,pospałam zdrowo.I dalej spać mi się chce.

LinkWithin