Prawa autorskie

Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.

ZDJĘCIA

Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.

Obserwatorzy

piątek, 28 lutego 2014

Ślubnie

Ostatnio za wiele czasu nie mam,ciężarna córka wylądowała w szpitalu a mnie przyszło zajmować się 10 miesięcznym wnukiem.Uciążliwe to bynajmniej nie jest,bo wnusiu jest wspaniały,grzeczny,mało marudny mimo że ząbkuje cały czas i co najważniejsze nauczony jeść wszystko,więc z tym problemów nie ma.Ale że ja trochę "niepełnosprytna" większość czasu co nie śpi spędza w kojcu z zabawkami,bo ja nie mam siły gonić go po mieszkaniu.Raczkuje znakomicie i chodzi wzdłuż wszystkich mebli i ścian z prędkością rakiety.Gdyby nie pies,to byłoby wszystko ok,ale pies zazdrosny o niego i jak go tylko zobaczy raczkującego ,zaraz go atakuje,już raz go ugryzł w rękę.Zamknąć go nie ma gdzie ,bo mam tylko drzwi do łazienki a tam wyje jak opętany.


A że wnuczuś dobry może świadczyć to,że będąc dziś z nim sama byłam w stanie zrobić dwie rzeczy na jutrzejszy ślub u sąsiadki.Cóż w ostatniej chwili przypomniano sobie o mnie jak nigdzie nic ciekawego nie znaleziono. Zdjęcia za dobre mi nie wyszły,a powtórzyć już nie mam jak,bo aparat mam kiepski
ale coś tam widać .
Oto pierwsza kartka-księga
A drugie powstało pudełko,za wiele materiałów nie miałam ,kwiatki do obu musiałam robić ,bo zapasy się skończyły,wyszło jak wyszło.Najważniejsze,że się podobało.






Teraz chyba najwyższa pora pomyśleć o kartkach wielkanocnych.

piątek, 21 lutego 2014

Urodzinowe eksplodujące pudełka

Niezłą miałam zagwozdkę ostatnio.Miałam zrobić dwa pudełka na urodziny,a niewiele wiedziałam o osobach które te pudełka dostaną,tyle,że jedna kocha się w orientalnych dywanach,dywanikach,poduszkach,lubi róże i bzy.
Druga natomiast zaabsorbowana jest Japonią,i jej ulubionym kolorem jest (najbardziej przeze mnie nielubiany)róż i wszystkie jego odcienie.

Pomogły mi w tym gromadzone katalogi tapet.Wiem,że nie wszyscy uznają tapety w takich pracach,ale mnie się z nich dobrze robi ,a jakoś nie umiem wykorzystać firmowych papierów,których nawet nie kupuję.

I tak pierwsze pudełko dla miłośniczki orientu,do kompletu jeszcze mały notesik ,jak ona to nazywa "sklerotnik"




drugie pudełko w japońskim stylu wygląda tak


Nie dawałam wiele ozdób,bo sama faktura wykorzystanych tapet według mnie jest wystarczająco ozdobna i wymowna,by dodatkowo ozdabiać.


czwartek, 6 lutego 2014

Nowy sposób rehabilitacji

Nie zaglądałam parę dni ale to nie znaczy ,że nic u mnie się nie dzieje.
Same "niespodzianki".Otóż okazało się,ze niedowład rąk i nóg,problemy z koordynacja ruchów i z mowa wcale nie były efektem chemii.Po prostu przeszłam udar niedokrwienny dzięki zapchanym chemią żyłom.Dopiero tomografia i rezonans głowy to pokazały.Chyba jakaś specjalna siła nade mną czuwała,że tylko takie skutki pozostały,bo sadząc po badaniach ,powinnam być w znacznie gorszym stanie.Może i dobrze,ze o tym nie wiedziałam,( w szpitalu jak zabrało mnie pogotowie ,bo przewróciłam się i nie dałam rady samodzielnie stać ,zlekceważyli objawy,stwierdzili ,ze to po chemii),bo przynajmniej sama starałam się pokonać niedowład i niemoc .Pomogła mi tez lekarka rodzinna,która nie znając jeszcze wyników badań,na które mnie skierowała wypisała takie leki,że szybciej zaczęłam wracać do formy.
a ja w ramach samodzielnej rehabilitacji zaczęłam wyplatać coraz więcej wikliny papierowej.Nie idzie mi to tak szybko jak kiedyś ,jeszcze nie wszystko równe i proste ale już coraz lepiej.Choć czasami miałam ochotę rzucić tymi koszykami o ścianę ,jak palce nie mogły sobie z czymś poradzić.
Ale mimo to powstało w tym tygodniu kilka koszyków.
Dwa większe o wymiarach 30x22x5 i jedno małe 22x16x12,w przygotowaniu dwa pośrednie między tym dużym a małym





Trochę też pokarteczkowałam,ale nie wszystko skończone,bo zapas kwiatków własnej roboty mi się skończył,prawie nigdy nie używam gotowych ,kupnych (w wyjątkowych okazjach),a do robienia kwiatków ręce jeszcze się nie nadają .
I tak mam przygotowane dwie koszule tym razem w formie sztalugowych

 i pięć czekoladowników,co prawda koleżanka twierdzi,że tak ładne,że wystarczyłby stempelek z życzeniami ,ale mnie coś mało strojne się wydają.
Może już niedługo moje ręce będą bardziej sprawne,to znów narobię kwiatków całe pudełka,jak narazie mąż wieczorami siedzi i wycina mi dziurkaczami skrapki na przyszłe kwiatki.


LinkWithin