Prawa autorskie

Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.

ZDJĘCIA

Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.

Obserwatorzy

wtorek, 31 lipca 2012

A do świąt już nie daleko ,niby kilka miesięcy a zleci ,że ani się człowiek obejrzy.zaczęłam juz przygotowywać obrazki do świątecznych kartek,bo to niezwykle mozolna robota ,kanwa najdrobniejsza ,haftuje podwójną nitką ,krzyżyki maleńkie ,dużo na raz nie da się zrobić bo oczy nie pozwolą i tylko za dnia przy naturalnym świetle robię .To jak narazie tyle zrobiłam

A wczoraj zrobiłam na szybko jedną karteczkę urodzinową dla dwulatki

Dziś zrobiłam sobie przerwę od haftowania i kartkowania i prawie cały dzień skręcałam rurki z papieru ,"przekręciłam" w ten sposób 4 książki telefoniczne.z książki telefonicznej najfajniejsze są rureczki na dzwonki  świąteczne cieniutkie i delikatne.

sobota, 28 lipca 2012

Imieninowa kartka

Odwiedziła mnie wczoraj taka niby znajoma ,no koleżanka koleżanki,można to tak nazwać.Gdzieś wypatrzyła,że robię kartki i takie różności.Chciała piękna oryginalna kartkę na imieniny.Akurat takich uniwersalnych ,imieninowo-urodzinowych to mam kilka w zapasie.To jedne z moich pierwszych kartek ,ale znów nie takie tragiczne. Wybrała sobie z takim obrazkiem 3D  (gdzieś tam kiedyś ja pokazywałam) ale pokażę ja

schowała do torebki i posiedziała jeszcze chwilkę i do odejścia się szykuję.No to ja pytam co z tą kartką
-no przecież biorę
ja mówię,że ja ich nie rozdaje ,tylko sprzedaje i 5 zł się należy,bo wiem że ja na to stać innym po 3 zł sprzedawałam takie proste.
Takiej furii to ja dawno w niczyich oczach nie widziałam,wyciąga kartkę i tak nią rzuciła ,że przez stół przeleciała i za oknem wylądowała.I pyskuje,że za taki chłam pieniądze brać,że za te pieniądze to ona nie taką kupi  itp...W pierwszej chwili mnie zamurowało,bo co tylko rozpływała się w zachwytach,a za chwilę nie wytrzymałam a że klapkę na muchy miałam pod ręką dostała tą klapką w jadaczkę aż czerwony ślad na twarzy został.
No i teraz się nie zdziwię jak jakie wezwanie do skarbówki dostanę za prowadzenie nielegalnej działalności produkcyjno-handlowej.

czwartek, 26 lipca 2012

Dzień jak co dzień

Jakoś tak ostatnio ciężko mi idzie pisanie,co zabiorę się za pisanie to coś mi przeszkodzi.
u mnie ostatnio wszystko dobrze się układa z wyjątkiem finansów.Bo z tym za nic nie mogę dać sobie rady,Nie wiem czy ja się gospodarzyć nie umiem ,czy wszystko tak w górę idzie.Nic ostatnio dla siebie,to jest do robótek nie dokupowałam ,bo i zamówień nie mam za wiele a z domowych za nic żadnych rezerw nie mogę wyskrobać.Już i tak cała masa zaległych rachunków się zbiera.Kiedy ja z tego finansowego dołka wyjdę to nie mam pojęcia.a tu ciągle jakieś nowe leki trzeba dokupować a to tez ważne i musi być.Zdrowie i siły powoli ale cały czas się poprawiają i to najważniejsze.
Ostatnio zrobiłam jedynie 8 zaproszeń na chrzest w formie kopertówek ( nie zapłacone jeszcze,po chrzcie mam dostać kasę) tak jakby dla rodziny


Oprócz tego robiłam dla koleżanki kartki na ślub ,tez kasa będzie dopiero jak do miasta do lekarza przyjedzie




a teraz siedzę i haftuję już obrazki na świąteczne kartki,mało mam wzorów takich jakie sobie zamawiająca wymyśliła,maja być z samymi domkami i kościółkami,to tak kombinuje i przerabiam.Ma być tych kartek 24 a dopiero 10 zrobiłam,ale jeszcze umęczone ugniecione,pokaże jak wypiorę.i tak się zastanawiam ,czy sama sobie nie porobię kartek passe-partou,bo jak kupie to zarobku z tego żadnego nie będę miała.

czwartek, 12 lipca 2012

Zmęczenie

Dawno tu nie zaglądałam ale ostatnio dużo czasu zajmowały mi wszelkie badania i wizyty u najróżniejszych lekarzy.Finałem tych badań i wizyt była ostatnie wizyta u onkologa z całym wachlarzem badan i konsultacji lekarskich.I wydawać by się mogło,że powinnam tryskać entuzjazmem być w euforii .A tu nic takiego,czuję się wyprana ,wymęczona.Zmuszam się do codziennego wstawania,do codziennych zajęć,do robienia czegokolwiek.Ponoć to normalny w tym wypadku stan.Według onkologa to praktycznie jestem wyleczona,ale dla pewności we wrześniu rozpoczynam kolejną serię chemii,zachowawczej.Już nie tak ciężkiej jak poprzednia,już nie na oddziale ale na oddziale dziennym,osiem kolejnych wlewów co tydzień.Znikły wszystkie guzki przerzutowe ale jeszcze są podwyższone markery.a teraz muszę leczyć "skutki leczenia" i do końca września powinnam sobie z tym poradzić,W tragicznym stanie jest żołądek i cały przewód pokarmowy ,mocno zniszczona mimo leków osłonowych  błona śluzowa żołądka,spora niewydolność nerek.Na szczęście odstawiono większość leków farmakologicznych wprowadzając leki ziołowe. Wydawać by się mogło,że to leczenie będzie tańsze,nic bardziej błędnego dobre i skuteczne preparaty ziołowe czasem droższe od leków farmakologicznych.tym bardziej,że tu żadnych zniżek nasza służba zdrowia nie przewiduje.A że mój organizm szybciej na zioła reaguje wyraźnie widać po stanie wątroby.Bo nie drogie i podobno bardzo dobre leki farmakologiczne pomogły a właśnie naturalne,ziołowe.
Chciałabym ,żeby już koniec z tym był,ale to pono walka już do końca życia.chwilami mam już dosyć .Najgorsze to to,że finanse są marne,marna rencina,niewielkie zarobki męża i na dodatek i on zaczyna mi chorować,37 lat pracy jako mechanik samochodowy ,przy ciężkich samochodach mocno nadwyrężyły jego zdrowie,a jeszcze i zamartwianie się mną też nie za dobrze na nim się odbiło .a tu jeszcze nie spłacone długi po pożarze a nowe związane z leczeniem doszły.
Na dodatek nic ostatnio nie udaje mi się zrobić na sprzedaż,jakiś martwy sezon.Przygotowuje już wyroby na święta ,bo to dobry okres i zawsze wtedy nie mogłam nadążyć z robotą.
Obraz dla córy już wyhaftowałam,jak będę miała jaki drobne nadwyżki kasy (kiedy to będzie?) to go oprawię.Tak wygląda jeszcze przed praniem i krochmaleniem
Żeby oderwać myśli od tych wszystkich kłopotów zaczęłam trochę kręcić wiklinę .I tak powstały te wyroby.Filiżanki na szczęście znalazły nabywców ,to trochę , choć niewiele wpadło grosza do portfela.






a dla siebie zrobiłam pudełka na różności i kilka osłonek na doniczki,na fiołki ,których rozchodowałam sobie sporo.


z resztek rureczek ,takich cienkich zwijanych ze starych książek telefonicznych zrobiłam już na święta kila dzwoneczków,jeszcze nie wszystkie pomalowane,nie mam narazie farbki,na jeden mi tylko starczyło,tak będą wyglądać

No może kwiatki będą inne ,muszę wymyślić i zrobić małe gwiazdki betlejemskie do zdobienia tych dzwonków.Niby pomysł już mam,ale dziurkacz mi jeden potrzebny a nigdzie go nie ma,kasę na niego mam,bo dostałam na imieniny kasę ,i ma być ona tylko dla mnie a nie do domu,a i tak w końcowym efekcie przyniesie pożytek wszystkim.
No to biorę się do kręcenia rurek,bo coś trzeba robić a wszystkie plany wakacyjne wzięły w łep,raz ,że nie ma kasy,a dwa,że zabroniła mi lekarka zbyt dalekich wyjazdów od domu,mam się oszczędzać ,za dużo nie przemęczać,a taki wyjazd to ponoć za ciężki dla wymęczonego chorobą organizmu a i zmiana klimatu też ponoć nie wskazana.

Pozdrawiam wszystkich ,którzy tu do mnie zaglądają,czytają oglądają.Dziękuję za wszystkie komentarze,za wsparcie,w ogóle dziękuję za wszystko.
Wszystkim i każdemu z osobna życzę przede wszystkim zdrowia i takich przyjaciół jak mnie udało się mieć.

LinkWithin