Ten reportarz wzbudził zainteresowanie papierową wikliną u nas w rejonie-w szpitalu uczyłam wszystkie chętne pielęgniarki tego co już sama umiałam -a ja dzięki temu miałam nieco większy zbyt swoich wyrobów.Cały czas śledzę zmagania bohaterów reportażu z papieową wikliną i muszę przyznać ,że ich wyroby -oczywiście te drobniejsze są często moją inspiracją.
I dalej kręcę,może trochę mniej niż w ubiegłym roku ale zawsze jacyś chętni są na różne precjoza.Teraz zbliża się jesień i niedługo zaczną spadać kolorowe liście i już pytają czy w tym roku będę robić koszyczki z bukietami liśćianych róż.No to koszyczki zaczęłam już robić ,dziś pierwsza tura pomalowanych (lakierowane będą już z bukietami) koszyczków ale wśród nich jedna osłonka na doniczkę,bo kwiatków mi przybywa a byle czym sadzę.
a to mój wózeczek
Rurek mam nakręcone,z ciekawości policzyłam,wiążąc w pęczki po 150 i az sie przeraziłam ,w tygodniu ukręciłam 5000 bez 16 sztuk.Mam narazie z czego robić.
Udało mi się zarazić kilka koleżanek papierową wiklina a jedna z nich "zaraziła" syna i stworzył takie arcydzieło
Tak,że nie tylko panie jak mówią bohaterowie reportażu wyplatają (zresztą sami są tego dowodem) ale i panowie nie wstydzą sie takich plecionek.I dodam ,ze ten powyższy wyrób to nie odosobniony przypadek ,takich i innych rzeczy powstało już kilka.
5 komentarzy:
Lucynko, jesteś niezwykle uzdolniona manualnie, co mam powiedzieć -zazdroszczę
Ja też lubię kręcić róże z liści:) Twoje koszyczki będą cudnie wyglądać! A ta skrzynia świetna, zastanawiam się jak zrobione są rogi, że takie równe i "kanciate" :))
Zakochałam się w Twoich koszyczkach i wózeczku - po porostu są prześliczne. Fajnie, że masz czym ręce zająć - to też precież rodzaj rehabilitacji. Twórz jak nawięcej tych swoich arcydzieł, by mogły często cieszyć nasze oczy. Pozdrawiam danfi :-)
Piekne rzeczy tworzysz,cudne.... A wozeczek - rewelacja :-) pozdrawiam :-)
Wózeczek jest małym cudeńkiem i koszyczki też są śliczne, chciałabym zobaczyć je wypełnione rózami :)
Prześlij komentarz