Moje życie jakie jest,radości,troski,kłopoty. Moje pasje i zainteresowania,co lubie robić,co mi sprwia radość,pomaga w codziennych zmaganiach z chorobą.
Prawa autorskie
Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.
ZDJĘCIA
Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.
Obserwatorzy
niedziela, 17 lipca 2011
Zmiany
Wczoraj cały dzień spędziłam w rodzinnym domu na wsi,wszystko było jakieś inne,lepsze,spokojniejsze.
Już od jakiegoś czasu zauważyłam,że znacznie zmienił się stosunek rodziny do mnie,że oni sami się zmienili.To okropne,że śmierć mamy tak niesamowicie zmieniła ludzi.Może i ja się zmieniłam ale oni wszyscy stali się jacyś tacy milsi,pogodniejsi,jakby i radośniejszy.Nie ma ciągłego uważania co się zrobi i jak ,co się powie,nie ma uważania na każdy gest.Po prostu większa swoboda i jednocześnie większy spokój.Można spokojnie posiedzieć,porozmawiać,nikt nikogo nie pogania,a jednocześnie wszystko zrobione na czas,wszystko na swoim miejscu.
Odpoczęłam niesamowicie,pospałam na huśtawce w cieniu,pospacerowałam po polach ,patrzyłam jak córy uwijają się ze zbieraniem owoców-mnie nie dopuścili (sąsiad kazał wyzbierać im wszystko co zostało u niego w sadzie).Uzbierały dwa wiadereczka (5 l) czarnej porzeczki i jedno kolorowej.Dziś będą choć to niedziela robić dżemy.
Z tatusiem pogadałam sobie jak za dawnych lat,gdy to razem jeździliśmy do pracy,razem spędzaliśmy dużo czasu.
Z siostrą najmłodszą,z którą przez ostatnie 20 lat jedynie zdawkowe rozmowy prowadziłam,jakoś nie potrafiłyśmy się dogadać,pogadałam jak kiedyś,gdy całe godziny potrafiłyśmy przeplotkować.
Już wiem,że mogę znów liczyć na ich pomoc,może nie finansową,bo sami za wiele nie maja,ale mam tam teraz miejsce ,gdzie mogę spokojnie odpocząć,posiedzieć,wyżalić się ,pochwalić.
Tatuś z wielkim zainteresowaniem pooglądał moją ,machinę do kręcenia wikliny i stwierdził,że napewno wyzdrowieję,bo we mnie tyle życia,że nawet w młodości takiej energii u mnie nie widział.
Wróciłam zmęczona wrażeniami a jednocześnie wypoczęta i naładowana nową energią.
Świat się zmienia,zmienia się otoczenie,zmieniają się ludzie wokół nas i my sami też pewnie się zmieniamy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Właśnie tego Ci życzę Lucynko-WYZDROWIEJ.
Tato zna Cię dobrze , więc się nie myli...
Marion
Jak w piosence Łobaszewskiej,"Czas nas uczy pogody", Kundziu, idzie lepsze :)
Prześlij komentarz