Prawa autorskie

Wszystkie prace, zdjęcia i teksty zamieszczone w tym blogu są wyłącznie moją własnością, a jeśli tak nie jest wyraźnie to zaznaczam. Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody zabronione.

ZDJĘCIA

Wszystkie prezentowane na blogu zdjęcia są wykonane przeze mnie i moją córkę.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.

Obserwatorzy

wtorek, 29 listopada 2011

Paskudny dzień wczoraj miałam,wszystko leciało mi z rąk,rozbiłam sobie ulubiony kubek który dostałam od forumowej koleżanki i wspaniale w nim smakowała kawa,zalałam kawą listwę do komputera,klawiaturę lampkę nocną  i przy okazji kilka zrobionych aniołków,i zamiast białe będą ecru,bo nawet w arielu kawa nie sprała się.Tak że zostawiłam wszelką robotę i siedziałam i oglądałam filmy na DVDW niczym się te aniołki nie wyprały,więc kosz dostał niespodziankę mikołajkową,były szaro- bure chyba dlatego ,że kawa była z mlekiem a listwa tez do wyrzucenia podobnie jak klawiatura do kompa.Lampkę rozkręciłam,zwarty przełącznik wymieniłam i działa.
Ostatnio moje ręce coraz bardziej odmawiają posłuszeństwa,wcale nie chcą robić tego co maja.Lekarka twierdzi ,że jak skończę chemie to powoli zaczną wracać do równowagi,to efekt porażenia nerwów obwodowych spowodowany dużym zatruciem organizmu.
Poza tym mam jakieś blokady,nie pamiętam nazw wielu rzeczy,niby wiem a nie potrafię powiedzieć,czasami nie pamiętam co mam robić i jak to robić,pełno w mieszkaniu karteczek na których wszystko zapisuje,żeby pamiętać.Coraz bardziej mnie to stresuje.
Dostałam dziś lekkie środki uspokajające,by opanować rozhuśtane nerwy.Prawie wszyscy pocieszają mnie ,że to przemijające.Choć juz spotkałam się z tym,że zwrócono mi uwagę,że zachowuje sie jak nie z tego świata,znajoma z pracy stwierdziła że "matoleję " i nie idzie ze mną pogadać.Dlatego unikam ludzi,szczególnie głupich,a tych wokoło niemało.
Mam grono oddanych przyjaciół,którzy utrzymują kontakt,przychodzą ,dzwonią i nie przeszkadza im ,że czasem brak mi słów i mówię nieco chaotycznie.
Pisać jest łatwiej,bo można się zastanowić,poprawićMam ulubione forum ,na którym mogę się pożalić,pochwalić i wspierają mnie cały czas.
Ale mimo wszystko,mimo nie najlepszego samopoczucia cały czas coś robię zrobiłam 12 aniołków ,6 juz wyprane, wykrochmalone,następne 6 to czeka.Więcej nie będę białych robić ,bo niemal cały motek wyrzuciłam po zalaniu kawa a już nie mam funduszy na następne.Wyhaftowane kartki niemal w 100%  sprzedałam ,na leki mi wystarczyło ,bo teraz jak zaczęło sie grzanie fundusze topnieją jak śnieg w lipcu.

To moje gotowe aniołki

A te czekają na wypranie i wykrochmalenie.



Teraz musze pomyśleć jakie kartki zrobić dla tych którym chcę złożyć życzenia świąteczne.Kilka muszę kupić ,takich zwykłych sklepowych,bo nie wszyscy cenią ręczną robotę ,a znów nie chce zobaczyć w koszu swoich prac.,bo i tak już było.

wtorek, 22 listopada 2011

Kartki świąteczne

Właśnie skończyłam moje haftowane i nie tylko kartki świąteczne.Nawet nie wiedziałam,że tyle ich wyszło.Tak mi się robiło i nie liczyłam ,a tu aż tyle .Nie do końca ze wszystkiego jestem zadowolona ,ale ogólnie nie tak źle wyszły.No to nie rozpisuje sie dziś więcej bo kartki trochę miejsca zajmą.

















poniedziałek, 21 listopada 2011

Nie wyszło

Nie wyszło dziś nic ze spania,poleżałam trochę ale sen nie nadchodził.To sobie wstałam,maszynę do kręcenia rurek wyciągnęłam,i ile miałam naciętych pasków z gazetek Kauflandu tyle rurek ukręciłam,może i więcej bym nakręciła,bo gazetki jeszcze miałam ,ale skończył się klej a żadnego umyślnego pod ręką nie miałam ,by po klej poszedł.Tak więc sobie siedziałam,filmy oglądałam i słuchałam,i plotłam dzwonki.Córa na kiermasz świąteczny do szkoły obiecała przynieść.I zanim powracali do domu ze szkoły i z pracy skończyły się rurki a zapełniło wiaderko z dzwonkami.

Narazie to półprodukt,jeszcze ozdobić,dodać wstążeczkę,kulkę itp.....
Córa policzyła i wyszło ich 31.
Miałam jeszcze skończyć kartki haftowane,ale to już na jutro zostawiam ,też tych kartek ponad 31 zrobiłam.Nie wiem czy to przypadek??
Jak skończyłam dzwonki to dla relaksu za szydełkowe aniołki się zabrałam.Jak byłam w szpitalu 6 ich zrobiłam,ale srebrnej nici sobie nie zabrałam,to im aureolki srebrne dorobiłam,i wykończyłam srebrną nitką.Jak wykrochmalę to pokażę.
.

Sen

Każda kolejna chemia i jestem coraz słabsza,nic mi się nie chce,wyhaftowane kartki czekają na wykończenie,dzwonki na pomalowanie a ja nie mam siły na nic,prawie cały czas śpię.A nie dosyć ,że słaba jestem ,to jak zwykle w czwarty dzień po chemii dostaję okropną reakcję alergiczną,Tym razem wcześniej miałam leki,to skończyło sie tylko na wysypce niemal na całym ciele (z wyjątkiem nóg,te za to potwornie bolą).
Komputer włączam by sprawdzić pocztę bo nawet wiele czytać nie mogę ,oczy bolą.Haftowanie też odłożyłam ,bo coraz trudniej skupić mi się nad wzorem i zbyt dużo pomyłek wychodziło. Pisać też mi się nie chce,bo słowa jakieś takie oporne.Następną chemię mam 6 grudnia,mam cichą nadzieję że to będzie koniec.Chyba więcej bym nie wytrzymała.Już mi się nie chce udawać silnej i pogodnej.To też mnie zmęczyło.
Dobrze,że śpię ,bo przynajmniej nie myślę ,a tak pięknych snów jakie mam ostatnio ,to nigdy nie miałam,podróżuję po całym świecie,w miejsca gdzie nigdy nie byłam i raczej nie będę.I dziwić się ,że ludzie narkotyki zażywają,jak po chemii takie cuda się widzi,to dopiero co po narkotykach??Idę spać dalej,może sen w Góry Skaliste Ameryki mnie przeniesie?

środa, 16 listopada 2011

Już w domu

Przed chwilą mąż przytransportował mnie do domu.Nie najlepiej się czuję ale parę słów postanowiłam napisać,by nie martwili się Ci co do mnie tu po wieści zaglądają.
Wyniki miałam nie najlepsze,bardzo spadła mi odporność,wyniki wątrobowe też były nieco za wysokie.Umieścili mnie w izolatce ,co sobie bardzo chwaliłam,cisza spokój,żadnych kwękań i licytowania się chorobami przez towarzyszki.Ostro się za mnie zabrali,kroplówka jedna za drugą ,tak ,że już do południa wczoraj byłam gotowa do podania chemii.Ale żyły pękały jak szalone aż pięć razy wkłuwali nowe wenflony,Dziś od rana też jeszcze cztery kroplówki na uzupełnienie i do domu ,bo pacjenci następni na łóżka czekają.Teraz idę dalej wypoczywać,za jakieś dwa dni przyjdę do siebie,to za robótki się wezmę.

czwartek, 10 listopada 2011

Biopsja

Zaglądnęłam tu wcześniej ale nie miałam ochoty pisać,zmogło mnie spanie,a jak mi się chce spać ,zostawiam wszystko i idę.
Miałam dziś tą cholerną biopsję,sam zabieg nie był bolesny bo pod znieczuleniem,ale dosyć długo to trwało ,pobierali próbki z trzech guzków.Prawie 40 minut mnie trzymali.A jeszcze to czekanie,miałam mieć o godz.11,45 a miałam dopiero po 14.Za to teraz jak się rozeszło znieczulenie boli jak cholera.
Nikt mi wcześniej nie powiedział,że trzeba mieć termos z lodem do przyłożenia po zabiegu więc w kiosku koło szpitala kupiłam worek mrożonych pierogów z mięsem i przyłożyłam na godzinę,jak wróciłam do domu pierogi ugotowałam i zjadłam.Śmiali się w domu wszyscy ze mnie i mojego pomysłu.A co miałam robić??
Jakaś taka rozbita jestem ,teraz znów ze dwa tygodnie czekania na wyniki.Jak ja tego nie lubię i szczerze mówiąc mam już dosyć.Oby jak najszybciej to wszystko się skończyło.
Ostatnio nie mam wogóle żadnego apetytu,jak bym nie musiała to chyba nic bym nie jadła./wszystko smakuje jak papier.Tak dla picu w szpitalu zażyłam się i zaczynam lecieć z wagi ,za dwa tygodnie ponad trzy kilo spadła mi waga,lekarki wcale to nie ucieszyło.Ciekawe jakie będę miała wyniki w poniedziałek,mam nadzieję ,że chemia będzie.Oby jak najszybciej mieć to już za sobą.
Może moje samopoczucie wypływa z tego ,że dziś jakby rocznica pożaru,w którym cztery lata temu straciliśmy wszystko.Od tego czasu nie idę spać przed drugą w nocy,nawet jakbym się położyła,to i tak o drugiej sie obudzę.Wszędzie gdziekolwiek bym nie była mogę spać w nocy w domu nie,nie pomógł psycholog,nic nie daja tabletki.To już chyba na całe życie mi zostanie.

środa, 9 listopada 2011

Zbliżają sie Święta

Tak sobie w domu siedzę,kartki haftuję,bo nic innego nie mogę robić,słaba jestem okropnie,dziś wyszłam na mały spacer do pobliskiego sklepu dokupić brakujących nici i ledwo wróciłam do domu.Gdybym wiedziała jak wiele to leczenie będzie mnie kosztować sił,to nie wiem czy bym sie zdecydowała,dobrze że sie tego nie jest w stanie przewidzieć.Jeszcze muszę trochę wytrzymać,choć chwilami wydaje mi się że już nie dam rady.Cieszyłam się ,że włosy mi ładnie odrastają a dziś jak zobaczyłam się w lustrze,to wyć mi się chciało,znów całe place puste na głowie,jakby ufo na mojej głowie kółka porobiło.Chyba zgolę do reszty ,bo to nieprzyjemnie wygląda,po następnej chemii pewnie wszystko znów wypadnie.Źle to choróbsko na mnie wpływa,zrobiłam się złośliwa,kłótliwa,wszystko mnie drażni,denerwuje,a najbardziej drażni mnie wyraz politowania w oczach wielu ludzi.Dlatego tak mało wychodzę .
Ale robota tak szybko jak kiedyś mi nie idzie.










To  narazie co wyhaftowałam i już wyprane i wykrochmalone czeka na wklejenie do kartek.Następnych kilka obrazków moczy się ,Chcę jak najwięcej zrobić przed poniedziałkiem ,bo po kolejnej chemii nie wiem jak będe się czuć,przewiduję,że będę jeszcze słabsza.

A w przerwach miedzy haftowaniem i pleceniem wikliny papierowej,dla zmiany klimatu troche wyszydełkowałam i tak oto to wyszło.





wtorek, 1 listopada 2011

 

CÓŻ TOBIE IMIĘ MOJE POWIE...

Cóż Tobie imię moje powie?
Umrze jak smutny poszum fali,
Co pluśnie w brzeg i zmilknie w dali,
Jak nocą głuchą dźwięk w dąbrowie,

Skreślone w Twoim imonniku,
Zostawi martwy ślad, podobny
Do hieroglifów płyt nagrobnych
W niezrozumiałym języku.

Cóż po nim? Pamięć jego zgłuszy
Wir wzruszeń nowych i burzliwych
I już nie wskrzesi w Twojej duszy
Uczuć niewinnych, wspomnień tkliwych.

Lecz gdy Ci będzie smutno - wspomnij,
Wymów je szeptem jak niczyje
I powiedz: ktoś pamięta o mnie
Jest w świecie serce, w którym żyję.
Aleksander Puszkin

Pamiętamy o tych,po których zostało już tylko imię

"Bez jednej osoby cały świat się nam zmienia.
 Pozostaje pamięć i mocny ból serca.(...)
Śmierć się nie lituje, ofiar nie wybiera.
Trudno po tym wszystkim myśli jest pozbierać.
Jeszcze, gdy dociera do mózgu wołanie,
że to już ostatnie, nasze pożegnanie.(...)"


LinkWithin